Jeszcze rano 19 czerwca 2019 r. nic nie zapowiadało tragedii, jaka miała nadejść. Pogodny dzień, zakończenie roku szkolnego, przygotowania do święta Bożego Ciała. Młodzież w odświętnych ubraniach wracała ze szkoły i chwaliła się świadectwami, nagrodami. Bliscy umawiali się na jutrzejsze, świąteczne spotkania. Po południu kończono porządki na ulicach, przed domami, rozpoczęto ustawianie konstrukcji do ołtarzy na procesje Bożego Ciała. Zwykłe środowe popołudnie.
Około godziny 15-tej zaczął padać deszcz, w Modliborzycach i pobliskich wioskach o różnym natężeniu ale raczej spokojny. Tymczasem w Wierzchowiskach rozpętało się piekło. Deszcz z niespotykanym tutaj natężeniem padał około pół godziny. Mieszkańcy mówią o „oberwaniu chmury”, „ścianie deszczu”. Ilość wody była przerażająca, zalewała już nie tylko rowy melioracyjne czy drogi, wdzierała się do ogródków, domostw, na pola. Z każdą sekundą sięgała wyżej i było jej więcej i więcej. Zalewała najwyżej położoną Pasiekę i kolejno Wierzchowiska Drugie i Wierzchowiska Pierwsze. „Zabierała” ze sobą wszystko, co napotkała na swojej drodze, samochody, zabawki, doniczki, psie budy, rowery, kapliczki… wszystko.
Mieszkańcy z przerażeniem patrzyli na wzbierającą wodę, która w Wierzchowiskach Pierwszych, położonych najniżej, w jednej chwili małą rzeczkę Sanna zamieniła się w ogromne, rwące rozlewisko niszczące wszystko co zdołało zagarnąć.
Ci, którym woda wdzierała się do domów uciekali na piętro, ratując swoje życie. O ratowaniu dobytku nie było już mowy, nie było na to czasu. Mieszkańcy Wierzchowisk Pierwszych, Drugich i Pasieki zostali odcięci od świata. Dzwonili do swoich bliskich, którzy mieli po południu wracać do domu, żeby nie przyjeżdżali, że drogi są nieprzejezdne, że dróg, chodników, mostków po prostu już nie ma. Są zniszczone, zalane a woda wciąż płynie i płynie. Ciężko wyobrazić sobie, jak trudnych emocji doświadczyli ci wszyscy ludzie. Żywioł, nad którym nie da się zapanować w jednej chwili zabiera i niszczy dorobek całego życia. Lęk o bliskich, przyjaciół, rodzinę a nawet zwierzęta domowe. Bezradność, złość, przerażenie. Wobec takiego żywiołu człowiek jest bezsilny.
Foto: Hubert Ryfiński, Tomasz Kamiński, Aneta Wereska, Daniel Szostek, Mateusz Puzio, Paweł Wielgus, Sławomir Wójcik, Robert Kucharczyk
Tekst: I.Mańka