29 stycznia 1863 roku rosyjscy wojacy z pułku archangielskiego zamordowali dziedzica wsi Wolica- Ignacego Solmana. Oficjalnie była to kara za zorganizowanie przez tegoż Solmana partii powstańczej, która przez ponad tydzień działała na terenie Modliborzyc i toczyła potyczki z regularnym wojskiem carskim. Nieoficjalnie Moskalom chodziło o zastraszenie lokalnej, patriotycznie nastawionej ludności, zapobieżenie kolejnym buntom.
Poza tym rosyjscy urzędnicy i oficerowie obawiali się zeznań jakie mógłby złożyć pojmany dziedzic Wolicy, zeznań które kompromitowały miejscowy aparat władzy bo znaczna liczba wysoko postawionych carskich włodarzy była przekupiona i zwyczajnie informowała zamożnego ziemianina o stanie i liczebności wojsk w janowskim garnizonie. Dość powiedzieć, że 29 stycznia, po skierowaniu do Modliborzyc batalionu regularnego wojska (to ponad 500 ludzi) z Janowa zbiegła grupa oficerów i urzędników na czele z majorem Obniskim.
W rzeczy samej zabicie dowódcy lokalnej partii i osób mających znaczący udział w zawiązaniu oddziału powstańczego (bo pamiętajmy zabito też dziedzica Modliborzyc Gorzkowskiego, ekonoma Lipińskiego i kilku innych insurgentów) okazało się dla miejscowych patriotów skutecznym memento to jednak pozostaje pytanie: kim był ów dziedzic Wolicy, człowiek, którego potężni zaborcy tak się obawiali?
Ignacy Solman urodził 18 lipca 1828 w Baranowie Sandomierskim, jako najmłodszy syn Mikołaja Solmana i Barbary z Bronieckich. Bohater powstania styczniowego pochodził z zamożnej rodziny a jego rodzice zapewnili mu wykształcenie; ukończył gimnazjum w Tarnowie oraz szkołę Agronomiczną w Marymoncie. Starszymi braćmi Ignacego byli Stanisław i Karol, który do swojej śmierci w 1898 roku mieszkał w Modliborzycach oraz siostra Franciszka, która w 1861 roku wyszła za mąż za Marcina Trójczaka i zamieszkała w Popkowicach.
Do Wolicy Solmanowie sprowadzili się po śmierci głowy rodziny- Mikołaja, przed rokiem 1857 jako dzierżawcy dóbr Wolica. Ignacy zawarł związek małżeński z Pelagią z Zembrzuskich dnia 19 kwietnia 1857 roku w Biskupicach. Dodajmy Zembrzuscy byli znaczącą i zamożną rodziną wśród ziemiaństwa ówczesnej Lubelszczyzny. Pani Ludwika z Zembrzuskich wniosła niemały posag. Nowożeńców stać było na zakup dowolnego majątku ziemskiego. Z kolei prawny właściciel majątku Wolica- Julian Moczulski rejentalnie podzielił dobra wolickie pomiędzy swoich nieletnich synów: Ignacego (12 lat), Adama (9 lat) i Joachima (16 lat). Młodzi Moczulscy w kwietniu 1861 roku zdecydowali się wystawić posiadłość do publicznej licytacji. Prawo pierwokupu istotnie posiadał dotychczasowy dzierżawca, ale suma jaką wypłacił Solman bynajmniej nie była zaniżona. Otóż w wyniku wspomnianej publicznej licytacji 8 czerwca 1861 roku za sumę 47,795 Rks. Ignacy Solman stał się właścicielem majątku Wolica. W życiu prywatnym dziedzic był kochający mężem i ojcem, darzył małżonkę miłością i szacunkiem, o czym często wspominał w prywatnej korespondencji. W 1858 w Wolicy urodził się ich pierwszy syn Stanisław. Już w 1859 na świat przyszedł drugi syn –Tomasz. Na narodziny trzeciego dziecka –Marii Eufrozyny trzeba było poczekać do 1861 roku. Jednak już w 1862 Maria Eufrozyna zmarła. Czwarte dziecko dziedzica Wolicy – Ignacy przyszło na świat w dramatycznych okolicznościach, 29 stycznia 1863 roku.
Wszystko wydaje się oczywiste był to zamożny i wykształcony człowiek w sile wieku, szczęśliwy mąż i ojciec, ale nie to tłumaczy zasadniczych kwestii: dlaczego dla władz carskich okazał się tak niebezpiecznym przeciwnikiem?
Owszem Solman był patriotą, ale był też rozsądny i wyrachowany. Pelagia przekazała synom znamienne słowa swojego przedwcześnie zmarłego męża: „Szlachectwo to nie należność ale zobowiązanie do należytego postępowania”. Jednocześnie przy załatwianiu spraw urzędowych dziedzic śmiało stosował się do popularnej wówczas anegdoty: „W zaborze pruskim nikt łapówek nie bierze, w Galicji bierze nie wiadomo kto, w zaborze rosyjskim łapówki biorą wszyscy”. Z rosyjską kadrą urzędniczą w Janowie Ordynackim łączyły go powiązania i układy. Informacje "z pierwszej ręki" docierały regularnie do dziedzica Wolicy. Można nawet stwierdzić, że w styczniu 1863 roku Ignacy był zbyt pewny sukcesu i nie docenił przeciwnika.
Jest jeszcze kwestia zbyt mało eksponowana w historii regionalnej. Otóż Rosjanie zamierzali uśmierzyć rewolucję przez wywołanie buntu włościan przeciw dziedzicom. Tę metodę polegającą na skłóceniu Polaków zastosowali w 1846 roku Austriacy. Rabację galicyjską do dziś wspominamy ze zgrozą. Wiadomo, że naczelnik wojenny powiatu zamojskiego rozesłał emisariuszy, zaczęła się agitacja, zaczęły się incydenty w okolicach Urzędowa, w Polichnie, w Godziszowie…
Czemu w Modliborzycach, Wolicy i okolicznych wsiach nie doszło do rozruchów? Przecież dziedzic Doliński wręcz wypędzał ludzi z domów, nienawiść i spory włościan z dziedzicem były „na porządku dziennym”. Tymczasem Solman agitował okolicznych ziemian do nadawania wolności włościanom „tych to dziatki edukacyją oświecać a wszem sprawiedliwością przewodzić”. Innymi słowy Solman, a także ostatni dziedzic Modliborzyc Gorzkowski wprowadzali założenia i reformy Tymczasowego Rządu Narodowego dla okolicznych włościan korzystne i przez nich oczekiwane.
Do ziemiańskich przeciwników reform społecznych dziedzic Wolicy zwracał słowami: „Ciemna szlachta, tylko ciemna lubelska szlachta”. Dziedzic Wolicy zyskał sympatię ogółu społeczności i to było niebezpieczne dla zaborcy, dlatego pamięć o bohaterze powstania styczniowego jest przechowywana do dziś, a „krzyż Solmana”, jego miejsce spoczynku i kapliczki upamiętniające wydarzenia związane z jego osobą były szanowane i odnawiane.
Czemu Ignacy Solman pozostał na miejscu chociaż był świadom zagrożenia i grożącej mu surowej kary? Być może wierzył, że po raz kolejny będzie mógł przekupić chciwych Moskali? Może…ale prawdą jest, że w końcu stycznia 1863 roku Pelagia Solman była w stanie błogosławionym i spodziewała się rozwiązania. Podróż w styczniu, wówczas deszczowym, „słotnym zamieniającym gościńce w błotniste rzeki” była dla niej i dwójki małych dzieci niemożliwością. Ignacy pozostał przy rodzinie chociaż był świadom zagrożenia. Ostatnie chwile bohatera opisano w dzienniku „Czas”; Solman prosił o łaskę, próbował przekupić oprawców, ostatecznie major Hramłow kazał go zabić. Bardzo możliwe, że zbrodni dokonano dokładnie w miejscu gdzie do dziś stoi drewniany „krzyż Solmana”, wykonany z dębu, pod którym wykonano egzekucję. Najbliższa rodzina Ignacego ufundowała mu okazały pomnik na cmentarzu w Modliborzycach. Z inicjatywy matki dzielnego dziedzica nieopodal miejsca tragedii powstała kapliczka na rozstaju dróg Wolica- Wierzchowiska- Modliborzyce oraz kapliczka przy drodze Janów- Modliborzyce.
Wydarzenie związane z polską insurekcją roku 1863 rozegrały się 160 lat temu. To było dawno, na tyle dawno, by kamienne pomniki i drewniany krzyż mogły ulec zniszczeniu. Jednak tak się nie stało bo wszystkie pamiątki po Solmanie lokalna społeczność odbudowywała i zabezpieczało toteż istnieją do dziś. Prawdziwe i aktualne pozostają słowa wielkiego Polaka- Tadeusza Kościuszki: „Pamięć w sercach trwalsza od spiżów”.
Marek Mazur